Uwaga! izabela3g3 nie będzie przez 3 dni: 27,28,29 Października 2012 r.! więc wszelkie zgłoszenia czy opowiadania prosze wysyłać do agata842 na howrse !
Kto przebywa z wilkami, nauczy się wyć. Zawyj razem z nami i naucz się naszej historii. Bądź jednym z nas! Niech twa historia zostanie zapisana w słowach...
piątek, 26 października 2012
środa, 24 października 2012
Od Katrin-Znowu te Waklerie?! cz.2
Dannige wyglądał bardzo poważnie.:
K:-oczywiście, zajme się tym...*ukłoniłam się, wziełam miecz i pobiegłam do jaskini*
D:-dziękuje! *krzyknął w oddali i odszedł*
Wiedziałam co robić. Byłąm w tym dobra ale nie wiedziałam jeszcze co się potem stanie. Wbiegłam do jaskini cała zdychana ale musiałam zachowywać jak alfa ponjieważ bycie generałem jest poważnym stanowiskiem. Weszłam dumnie i zawyłam. Nagle obok mnie pojawiły się szeregi wilków wojowników. Wiedziałam, że mogę liczyć na ich pomoc w każdej chwili więc postanowiłam wykonać rozkazy. Wziełam patrole z każdych stron i podzieliłam wilki na grupy.:
-zachodni
-wschodni
-północny
-południowy
Plan był prosty - wykonać patrol- ocalić watahe
Pracy było dużo. Waklerie były na każdym kroku, ale doświadczeni i wyćwiczeni wojownicy świetnie sobie radzili. Waklerii było coraz mniej. W watasze nastały nowe nadzieje, że zło może już do nas nie powrócić.
(jeżeli jesteś wilkiem z watahy, i chcesz wiedzieć w jakiej grupie jesteś zajżyj na strone ,,Grupy")
K:-oczywiście, zajme się tym...*ukłoniłam się, wziełam miecz i pobiegłam do jaskini*
D:-dziękuje! *krzyknął w oddali i odszedł*
Wiedziałam co robić. Byłąm w tym dobra ale nie wiedziałam jeszcze co się potem stanie. Wbiegłam do jaskini cała zdychana ale musiałam zachowywać jak alfa ponjieważ bycie generałem jest poważnym stanowiskiem. Weszłam dumnie i zawyłam. Nagle obok mnie pojawiły się szeregi wilków wojowników. Wiedziałam, że mogę liczyć na ich pomoc w każdej chwili więc postanowiłam wykonać rozkazy. Wziełam patrole z każdych stron i podzieliłam wilki na grupy.:
-zachodni
-wschodni
-północny
-południowy
Plan był prosty - wykonać patrol- ocalić watahe
Pracy było dużo. Waklerie były na każdym kroku, ale doświadczeni i wyćwiczeni wojownicy świetnie sobie radzili. Waklerii było coraz mniej. W watasze nastały nowe nadzieje, że zło może już do nas nie powrócić.
(jeżeli jesteś wilkiem z watahy, i chcesz wiedzieć w jakiej grupie jesteś zajżyj na strone ,,Grupy")
wtorek, 23 października 2012
Od Swiftkill-Nowa wataha
Dziś dołączyłam do watahy. postanowiłam pozwiedzać te rozległe tereny, ale nadal nie mogłam się w nich znaleźć. Błądziłam po nich niby, że bez końca... Pomyślałam, że przydałby mi się przewodnik po tych terenach. Spotkałam jakiegoś wilka, który siedział pod drzewem. Podeszłam do niego.
-Ech... Witaj, zwę się Swiftkill i jestem tu nowa. Może mógłbyś... -przerwał mi
-Nie mam ochoty -rzekł poważnie
-Nawet nie wiesz co chciałam powiedzieć -warknęłam
-To i lepiej -powiedział obojętnie
-Przestaniesz podwyższać moje zdania?! -warknęłam ponownie
-Ja chcę tylko byś sobie poszła.
-Dobrze i tak zrobię... -odeszłam nie odwracając się
Postanowiłam, że sama sobie poradzę jak zwykle.
-Nie będę się prosić -mruknęłam pod nosem
-Ech... Witaj, zwę się Swiftkill i jestem tu nowa. Może mógłbyś... -przerwał mi
-Nie mam ochoty -rzekł poważnie
-Nawet nie wiesz co chciałam powiedzieć -warknęłam
-To i lepiej -powiedział obojętnie
-Przestaniesz podwyższać moje zdania?! -warknęłam ponownie
-Ja chcę tylko byś sobie poszła.
-Dobrze i tak zrobię... -odeszłam nie odwracając się
Postanowiłam, że sama sobie poradzę jak zwykle.
-Nie będę się prosić -mruknęłam pod nosem
poniedziałek, 22 października 2012
Od Danige'a-Znowu Waklerie!
Znowu te Waklerie! Ale opowiem wszystko od początku. Rano jak zwykle patrolowałem teren. W oddali ujrzałem ogień.
,,To na pewno nie Katrin... Ona ćwiczy w lesie i nie podpala polany!" -Pomyślałem i natychmiast pobiegłem na miejsce zdarzenia. Tak to były Waklerie. Było ich 20. Myślałem że nie poradzę sobie sam... Lecz po paru ciosach zostało tylko 8. Myślałem, że szybko się ich pozbęde... Lecz one się zduplikowały! Było 16. Zaśmiały się złowieszczo. Lecz wiedziałem że duplikat nie jest zmaterializowany... Waklerie miały zbyt słabą moc na to. Więc znowu paroma ciosami pokonałem dupliki i też niektóre prawdziwe. Zostało ich tylko 5, lecz ja byłem wykończony! Z pod ziemi wyłonił się Czandro. Po co on tu!? Uśmiechnął sie jak zwykle i powiedział:
C: -Czy ty nie możesz po prostu oddać nam tych terenów? *powiedział ironicznie*
D: -Niby po co? Już i tak mną rządzisz na swój sposób! *warknąłem*
C: -Nie denerwuj się... Po prostu muszę też gdzieś mieszkać... *Waklerie się uśmiechnęły tak jak Czandro*
D: *dalej warczałem* -Nigdy... Nigdy! Odejdź stąd!
C: -Dobrze ale pamiętaj... Ostrzegałem... *razem z Wakleriami zniknął. Ogień też zgasł*
Zostałem jeszcze chwilę upewnić się czy nie wrócą. Nie wrócili więc odszedłem do lasu. W lesie spotkałem trenującą Katrin.
D: -Cześć...
K: -Hej...
D: -Mam ważne pytanie...
K: -Zamieniam się w słuch... *przestała trenować*
D: -Czy możesz porozstawiać wojowników na granicach na patrol? Tak kiedy mnie nie ma? Dzisiaj Waklerie i Czandro... A ja się nie rozdwoje...
(Kat dokończ)
,,To na pewno nie Katrin... Ona ćwiczy w lesie i nie podpala polany!" -Pomyślałem i natychmiast pobiegłem na miejsce zdarzenia. Tak to były Waklerie. Było ich 20. Myślałem że nie poradzę sobie sam... Lecz po paru ciosach zostało tylko 8. Myślałem, że szybko się ich pozbęde... Lecz one się zduplikowały! Było 16. Zaśmiały się złowieszczo. Lecz wiedziałem że duplikat nie jest zmaterializowany... Waklerie miały zbyt słabą moc na to. Więc znowu paroma ciosami pokonałem dupliki i też niektóre prawdziwe. Zostało ich tylko 5, lecz ja byłem wykończony! Z pod ziemi wyłonił się Czandro. Po co on tu!? Uśmiechnął sie jak zwykle i powiedział:
C: -Czy ty nie możesz po prostu oddać nam tych terenów? *powiedział ironicznie*
D: -Niby po co? Już i tak mną rządzisz na swój sposób! *warknąłem*
C: -Nie denerwuj się... Po prostu muszę też gdzieś mieszkać... *Waklerie się uśmiechnęły tak jak Czandro*
D: *dalej warczałem* -Nigdy... Nigdy! Odejdź stąd!
C: -Dobrze ale pamiętaj... Ostrzegałem... *razem z Wakleriami zniknął. Ogień też zgasł*
Zostałem jeszcze chwilę upewnić się czy nie wrócą. Nie wrócili więc odszedłem do lasu. W lesie spotkałem trenującą Katrin.
D: -Cześć...
K: -Hej...
D: -Mam ważne pytanie...
K: -Zamieniam się w słuch... *przestała trenować*
D: -Czy możesz porozstawiać wojowników na granicach na patrol? Tak kiedy mnie nie ma? Dzisiaj Waklerie i Czandro... A ja się nie rozdwoje...
(Kat dokończ)
Od Katrin i Alexa cz.2
Alex idąc mnie znaleźć na drodze spotkał Amber. Zapytał się jej czy wie,gdzie pobiegłam. Amber odpowiedziała, że widziała mnie jak biegłam w strone Gór na Wielkim Szczycie Lodu i roztapiam mocą lód. Alex natychmiast pobiegł do mnie i już chciał coś powiedzieć ale nagle zaczeło coś się z nim dziać. Oczy zrobiły mu się czerwone i zachowywał się jak by miał padaczke. Nagle przyleciały Waklerie i zaczeły go dusić. Ja chcąc go uratować skoczyłam na nie i zaczełam je dusić magią krwi. Z nie znanych powodów Alex zaczął odbierać mi ZNOWU duszę. Nagle pojawił się Czandro śmiejąc się i powiedział że Alex jest przeklętny w obecności złych. Jako ja odepchnełam go i wziełam Alexa na plecy i uciekłam do lasu. Obok nas pojawił się Dannige i biegł za mną. Zatrzymaliśmy się przed lasem i oddychaliśmy jak rytm mojego serca.:
D:-Kat...co się stało?
K:*zdjełam Alexa z pleców*
A:-nicc..*mówiąc to stracił pamięć i nagle zza drzew pojawiły się Fasonty*
Zawarczałam i jednym ruchem ogona odepchnełam fasonty magią ognia jak najdalej .:
D:-Katrin! wytłumacz mi co się stało! *jego głos był stanowczy*
Nie mogłam wytrzymać ii....uciekłam.
Fasonty biegły w ich strone ale Alex i Dannige świetnie sobie z nimi poradzili. Ja biegłam w strone przepaści. Nagle pojawił się Czandro i zepchnął mnie w dół. Ale nagle pojawił sie Dannige i złapał mnie. Zaczełam się szarpać. Podrzuciłam Dannige do góry ale sama spadłam i rozbiłam się. Alex sszedł na dół i zobaczył mnie. Alex przypomniał sobie że może mi oddać dusze a Danige spojrzał na niego gniewnie. Oddał mi dusze z amuletu i jednak przeżyłam! Wstałam trzepocząc ogonem. Podziękowałam Alexowi i przytuliłam go na podziękowanie. Alex wtulił sie i pocałował Kat xD
(koniec cz.2)
D:-Kat...co się stało?
K:*zdjełam Alexa z pleców*
A:-nicc..*mówiąc to stracił pamięć i nagle zza drzew pojawiły się Fasonty*
Zawarczałam i jednym ruchem ogona odepchnełam fasonty magią ognia jak najdalej .:
D:-Katrin! wytłumacz mi co się stało! *jego głos był stanowczy*
Nie mogłam wytrzymać ii....uciekłam.
Fasonty biegły w ich strone ale Alex i Dannige świetnie sobie z nimi poradzili. Ja biegłam w strone przepaści. Nagle pojawił się Czandro i zepchnął mnie w dół. Ale nagle pojawił sie Dannige i złapał mnie. Zaczełam się szarpać. Podrzuciłam Dannige do góry ale sama spadłam i rozbiłam się. Alex sszedł na dół i zobaczył mnie. Alex przypomniał sobie że może mi oddać dusze a Danige spojrzał na niego gniewnie. Oddał mi dusze z amuletu i jednak przeżyłam! Wstałam trzepocząc ogonem. Podziękowałam Alexowi i przytuliłam go na podziękowanie. Alex wtulił sie i pocałował Kat xD
(koniec cz.2)
niedziela, 21 października 2012
Od Fade cz.10 - zauroczenie?
F:-to znaczy że tak *;)*
Chciałem ją przytulić.
A: -Wiesz bo ja... *spojrzała gdzieś indziej*
F: -Ty co?
A:- No bo ja ciebie bardzo lubię... *powiedziała szybko z naciskiem na bardzo i powoli się wycofała*
F:-Gdzie ty idziesz? *wstałem*
A: -Ja już muszę wracać... Późno i wiesz... *odbiegła*
F: -Ja też cię bardzo lubię! *odkrzyknąłem i odeszłem w głąb lasu*
Chciałem ją przytulić.
A: -Wiesz bo ja... *spojrzała gdzieś indziej*
F: -Ty co?
A:- No bo ja ciebie bardzo lubię... *powiedziała szybko z naciskiem na bardzo i powoli się wycofała*
F:-Gdzie ty idziesz? *wstałem*
A: -Ja już muszę wracać... Późno i wiesz... *odbiegła*
F: -Ja też cię bardzo lubię! *odkrzyknąłem i odeszłem w głąb lasu*
Od Amber cz. 9 -Zauroczenie?
A: -Czyli tylko mnie lubisz? *posmutniałam lekko*
F: -To znaczy... *spuścił łepek a ja dalej na niego patrzałam*
A: -Znaczy co?
(Dokończ Fade)
F: -To znaczy... *spuścił łepek a ja dalej na niego patrzałam*
A: -Znaczy co?
(Dokończ Fade)
Od Amber cz. 7-Zauroczenie?
Nie wiedziałam co powiedzieć... To taka piękna chwila... Nie chciałam jej psuć byle czym. Ale myślałam też o Mekaru... On pewnie mnie znienawidzi jeśli moim partnerem będzie Fade. Spojrzałam na basiora.
A: -Fade?
F: -Tak? *spojrzał na mnie*
A: -Czy... Czy... *nie mogłam nic z siebie wydusić*
F: -Tak?
A: -Czy to co mówiłeś było szczere?
F: -No tak... *uśmiechnął sie*
A: -I nie mówisz tego pierwszej lepszej waderze? *spytałam*
F: -Zawsze wadery mówią to mnie... *zarumienił sie*
A: -Czyli można powiedzieć że.... Ty... Mnie... *przełknęłam ślinę* -Kochasz?
(Dokończ Fade ;))
A: -Fade?
F: -Tak? *spojrzał na mnie*
A: -Czy... Czy... *nie mogłam nic z siebie wydusić*
F: -Tak?
A: -Czy to co mówiłeś było szczere?
F: -No tak... *uśmiechnął sie*
A: -I nie mówisz tego pierwszej lepszej waderze? *spytałam*
F: -Zawsze wadery mówią to mnie... *zarumienił sie*
A: -Czyli można powiedzieć że.... Ty... Mnie... *przełknęłam ślinę* -Kochasz?
(Dokończ Fade ;))
Od Fade cz.6 - Zauroczenie?
Co teraz? wyglądałem jak głupi ! Co teraz? Amber wyglądała tak pięknie...a ja tak głupio...
Cały się zarumeniłem. Chciałem ją pocałować ale co wtedy by było jak by sobie pomyślała o mnie głupie rzeczy? Zchyliłem się i chciałem sie przekonać czy by chciała tego na pewno
(dokończ Amber)
Cały się zarumeniłem. Chciałem ją pocałować ale co wtedy by było jak by sobie pomyślała o mnie głupie rzeczy? Zchyliłem się i chciałem sie przekonać czy by chciała tego na pewno
(dokończ Amber)
Od Amber cz.5-Zauroczenie?
Nie mogłam uwierzyć! To chyba sen! Fade wyznał mi miłość!
A: -Fade ja... Ja też coś do ciebie czuję... Bardzo... *spojrzałam mu w oczy*
Patrzyliśmy na siebie przez chwilę. Potem ja spojrzałam w dal.. Za góry... Pewnie Fade teraz myśli że jestem dziwna... Nie wiem czemu ale ja tak uważam... Moze to jednak sen... Nic prawdziwego...
A: -Fade ja... Ja też coś do ciebie czuję... Bardzo... *spojrzałam mu w oczy*
Patrzyliśmy na siebie przez chwilę. Potem ja spojrzałam w dal.. Za góry... Pewnie Fade teraz myśli że jestem dziwna... Nie wiem czemu ale ja tak uważam... Moze to jednak sen... Nic prawdziwego...
Od Fade cz.4 - Zauroczenie?
Myślałem że to sen. Już miałem powiedzieć Amber co do niej czuje ale powstrzymałem się.
Nie chciałem zniszczyć naszej przyjaźni. Gdyby odmówiła? co by wtedy było? najlepiej chciałem wtopić się w ziemie ale zapatrzyłem się w jej piękne oczy. Nie mogłem się powstrzymać i jakoś samo wyszło,:
F:-podobasz mi się w Amber...w tym bardziej miłosnym sensie...chociaż tak mało się znamy...coś do ciebie czuje..
(Amber dokończ ;))
Nie chciałem zniszczyć naszej przyjaźni. Gdyby odmówiła? co by wtedy było? najlepiej chciałem wtopić się w ziemie ale zapatrzyłem się w jej piękne oczy. Nie mogłem się powstrzymać i jakoś samo wyszło,:
F:-podobasz mi się w Amber...w tym bardziej miłosnym sensie...chociaż tak mało się znamy...coś do ciebie czuje..
(Amber dokończ ;))
Od Amber cz.3-Zauroczenie?
Poczułam że Fade jest dla mnie kimś więcej niż przyjacielem. Spojrzałam na niego a on mi prosto w oczy.
F: -W twoich oczach odbija się księżyc przez co są jeszcze piękniejsze... *uśmiechnął się*
A: -Dziękuje *zarumieniłam się lekko ale też uśmiechnęłam*
Wydawało mi się że Fade chce mi coś powiedzieć. Nie mógł pozbierać myśli dusiło to się w nim. Nagle tędy przechodził Mekaru i nas spostrzegł. Ale szybko odbiegł. Wiem czemu... On mnie kocha... Czuję się dziwnie.. Jakbym kogoś zdradzała... Ale życie płynie dalej... Nagle zauważyłam że Fade coś mówi.
F: -Amber słyszysz mnie?
A: -Tak tak... Przepraszam zamyśliłam się... Możesz powtórzyć?
F: -Tak... Powiedziałem że.... Lubię cię... Nawet bardzo... Nie tak jak zwykłego przyjaciela... Bardziej...
A: -Na...Na serio? *nie mogłam uwierzyć w to co basior mówił*
F: -Tak tak na serio.... *spojrzał w wodę spływającą w dół*
A: -Ja ciebie też... *zarumieniłam sie*
(Fade dokończ ;))
F: -W twoich oczach odbija się księżyc przez co są jeszcze piękniejsze... *uśmiechnął się*
A: -Dziękuje *zarumieniłam się lekko ale też uśmiechnęłam*
Wydawało mi się że Fade chce mi coś powiedzieć. Nie mógł pozbierać myśli dusiło to się w nim. Nagle tędy przechodził Mekaru i nas spostrzegł. Ale szybko odbiegł. Wiem czemu... On mnie kocha... Czuję się dziwnie.. Jakbym kogoś zdradzała... Ale życie płynie dalej... Nagle zauważyłam że Fade coś mówi.
F: -Amber słyszysz mnie?
A: -Tak tak... Przepraszam zamyśliłam się... Możesz powtórzyć?
F: -Tak... Powiedziałem że.... Lubię cię... Nawet bardzo... Nie tak jak zwykłego przyjaciela... Bardziej...
A: -Na...Na serio? *nie mogłam uwierzyć w to co basior mówił*
F: -Tak tak na serio.... *spojrzał w wodę spływającą w dół*
A: -Ja ciebie też... *zarumieniłam sie*
(Fade dokończ ;))
Od Katrin i Alexa cz 1.
Szłam przez las. Drzewa szumiały jak zwykle a blask padał na ich korony. Nie wiedzałam co to wywołało ale nagle zrobiło się ciemno i mrocznie.:
K:*patrzy przed siebie*
Nagle coś poruszyło się między drzewami z taką prędkością że widziałam tylko cień.Nagle coś staneło przed de mną i to był wilk. Wilk był przerażający i przedstawił się jako Alex. Poczułam lekki dyskomfort i jakby coś wyciągało mnie z serca. Nagle zorięntowałam się że w jakiś dziwny sposób Alex odbiera mi duszę. Wiedziałam co zrobić. Odepchnełam go magią ognia i uciekłam.
Na drugi dzień pobiegłam w to samo miejsce aby zemścić się na Alexsie za wczoraj ale go tam nie było. Gdy wracałam zauważyłam go siedzącego na samotnej skale nad urwiskiem. Nagle podszedł do mnie i przeprosił mnie za tamto co się zdarzyło się wczoraj. Wytłumaczył mi także że jest zły...
Nagle skarpa na której stał rozsuneła sie i zleciała w dół razem z nim. Bez chwili zastanowienia pojawiły mi skrzydła z ognia i złapałam go. Kiedy go złapałam położyłam go na skale,
Po paru dniach obudził się na skale i przypomniał sobie wszystko. Postanowił odnaleźć mnie i dołączyć do mnie.
(koniec cz.1 )
K:*patrzy przed siebie*
Nagle coś poruszyło się między drzewami z taką prędkością że widziałam tylko cień.Nagle coś staneło przed de mną i to był wilk. Wilk był przerażający i przedstawił się jako Alex. Poczułam lekki dyskomfort i jakby coś wyciągało mnie z serca. Nagle zorięntowałam się że w jakiś dziwny sposób Alex odbiera mi duszę. Wiedziałam co zrobić. Odepchnełam go magią ognia i uciekłam.
Na drugi dzień pobiegłam w to samo miejsce aby zemścić się na Alexsie za wczoraj ale go tam nie było. Gdy wracałam zauważyłam go siedzącego na samotnej skale nad urwiskiem. Nagle podszedł do mnie i przeprosił mnie za tamto co się zdarzyło się wczoraj. Wytłumaczył mi także że jest zły...
Nagle skarpa na której stał rozsuneła sie i zleciała w dół razem z nim. Bez chwili zastanowienia pojawiły mi skrzydła z ognia i złapałam go. Kiedy go złapałam położyłam go na skale,
Po paru dniach obudził się na skale i przypomniał sobie wszystko. Postanowił odnaleźć mnie i dołączyć do mnie.
(koniec cz.1 )
Od Fade cz.2 - Zauroczenie?
Amber i ja szliśmy dalej w stronę wodospadu.Akurat była pełnia. Amber wyglądała pięknie w świetle księżyca a ja chciałem jej to powiedzieć ale niestety... przybiegły 2 wadery i wszystko zniszczyły.:
W1:-hej Fade...*łasi się do mnie*
W2:- co tam? co to za wadera?*spojżała na Amber*
F:-nie co, tylko kto! To jest Amber, moja...przyjaciółka.
Amber się troche zdziwiła po tym co powiedziałem ale zaraz wszystko skumała i przytakneła łepkiem :3 .:
W1:-Aha....dziwne...
W2:-Fade chciałbyś gdzieś z nami pójść? na przykład....wodospad?
A:*złożyła uszy w dół*
Dobrze wiedziałem co odpowiedzieć.:
F:-przepraszam was, ale ja teraz w tej chwili jestem zajęty innymi sprawami...*razem z Amber odeszliśmy*
W1:-to może jutro?!
F:-może ...ale nie teraz!
Gdy biegliśmy do wodospadu ja z Amber razem śmialiśmy się z poprzedniej sytuacji. W reszcie byliśmy na miejscu i usiadliśmy przy wodospadzie.:
F:-ładnie tu...
A:-owszem...
F:-Amber...
A-tak?
F:-nie jesteś zła?
A:-czemu mam być?
F:-po tym wydarzeniu z waderami...
A:-oczywiście że nie *uśmiechneła się i położyła swoją łape na moją*
F:-heh...

(Amber dokończ ;))
W1:-hej Fade...*łasi się do mnie*
W2:- co tam? co to za wadera?*spojżała na Amber*
F:-nie co, tylko kto! To jest Amber, moja...przyjaciółka.
Amber się troche zdziwiła po tym co powiedziałem ale zaraz wszystko skumała i przytakneła łepkiem :3 .:
W1:-Aha....dziwne...
W2:-Fade chciałbyś gdzieś z nami pójść? na przykład....wodospad?
A:*złożyła uszy w dół*
Dobrze wiedziałem co odpowiedzieć.:
F:-przepraszam was, ale ja teraz w tej chwili jestem zajęty innymi sprawami...*razem z Amber odeszliśmy*
W1:-to może jutro?!
F:-może ...ale nie teraz!
Gdy biegliśmy do wodospadu ja z Amber razem śmialiśmy się z poprzedniej sytuacji. W reszcie byliśmy na miejscu i usiadliśmy przy wodospadzie.:
F:-ładnie tu...
A:-owszem...
F:-Amber...
A-tak?
F:-nie jesteś zła?
A:-czemu mam być?
F:-po tym wydarzeniu z waderami...
A:-oczywiście że nie *uśmiechneła się i położyła swoją łape na moją*
F:-heh...
(Amber dokończ ;))
sobota, 20 października 2012
Od Amber-Zauroczenie?
Szłam właśnie coś upolować. Ktoś mnie śledził. Miałam przeczucie że jest wrogiem. Może to złe przeczucie... Ale nie wiem... W końcu ukryłam się za drzewem zobaczyłam go. To niebiesko włosy basior. Rozglądnął się jakby kogoś szukał. Skoczyłam na niego i przygwoździłam go do ziemi.
-Kim jesteś?! -Nie dałam mu uciec. Próbował sie wyrwać.
-Fade... -Po mału wyszedł z pode mnie.
-Czy ty mnie śledziłeś?! -Wstałam.
Zmierzyłam go wzrokiem. Był nawet przyzwoitym basiorem.
-Tak wież?-Odpowiedział sarkastycznie. -Jestem wolnym wilkiem więc chyba mogę chodzić po lesie...
-Spytać się nie można? -Powiedziałam z ironią. Spojrzał na mnie jak na wroga. Chciałam to załagodzić. -Ja jestem Amber. I nie miej mnie za wroga...
-Nie mam cię za wroga. -Uśmiechnął sie do mnie. -Jak mówiłem jestem Fade. Pogromca wader.
-Pogromca tak? -Zdziwiłam sie lekko.
-Nom.
-Aha... Powiesz o sobie coś jeszcze? -Usiadłam.
-Jestem szpiegiem, przystojnym i silnym szpiegiem. A ty?
-Ja też jestem szpiegiem. Lecz skromnym i delikatnym... -Odpowiedziałam. Usiadł obok mnie ale na odległość 3 kroków.
-Rozumiem... -Odpowiedział.
-Może się przejdziemy?
-Z chęcią. -Odpowiedział. Wstaliśmy i poszliśmy nad wodospad.
(Fade plis dokończ)
-Kim jesteś?! -Nie dałam mu uciec. Próbował sie wyrwać.
-Fade... -Po mału wyszedł z pode mnie.
-Czy ty mnie śledziłeś?! -Wstałam.
Zmierzyłam go wzrokiem. Był nawet przyzwoitym basiorem.
-Tak wież?-Odpowiedział sarkastycznie. -Jestem wolnym wilkiem więc chyba mogę chodzić po lesie...
-Spytać się nie można? -Powiedziałam z ironią. Spojrzał na mnie jak na wroga. Chciałam to załagodzić. -Ja jestem Amber. I nie miej mnie za wroga...
-Nie mam cię za wroga. -Uśmiechnął sie do mnie. -Jak mówiłem jestem Fade. Pogromca wader.
-Pogromca tak? -Zdziwiłam sie lekko.
-Nom.
-Aha... Powiesz o sobie coś jeszcze? -Usiadłam.
-Jestem szpiegiem, przystojnym i silnym szpiegiem. A ty?
-Ja też jestem szpiegiem. Lecz skromnym i delikatnym... -Odpowiedziałam. Usiadł obok mnie ale na odległość 3 kroków.
-Rozumiem... -Odpowiedział.
-Może się przejdziemy?
-Z chęcią. -Odpowiedział. Wstaliśmy i poszliśmy nad wodospad.
(Fade plis dokończ)
Od Katrin cz.2
Poszłam dalej na polowanie. Słońce świeciło jak księżyc w pełni w którym uwielbiałam wyć.
Szłam wolno ponieważ chciałam sie przekonać że Fade odszedł dalej ode mnie i przekonać się czy mnie nie szpieguje. Teren wydawał się bezpieczny. Drzewa szumiały jak za zwyczaj. Czułam jakbym rozumiała w tamtej chwili, że żyje razem z rytmem tego lasu-jakby była cząstką mojego życia.Zamknełam oczy i wcieliłam się w rytm. Nagle moje ciało znikneło-jak by wyparowało...nagle w mojej głowie działy się rzeczy które nie doświadczył żaden wilk... w mojej głowie rozpoczeły się wizje z przeszłości - wojny, początki itp...
Miałam nadzieje, że dowiem się czegoś o mojej przyszłości ale obudził mnie szelest liści i krzaków. Otworzyłam oczy a przed de mną stał szaro-biały wilk.:
K:-c-co...gdzie jestem?
D:-w lesie...
Obudziłam sie ze zdziwieniem. To był Denn.:
K:-...
D:-czemu pytasz?
Nie mogłam zdradzić tego czego doświadczyłam. Mogłabym zagrozić czasoprzestrzeni czasu..:
K:-sama nie wiem...
D:*pomaga mi wstać*
K:-dzięki...*wstałam*
Nie wierzyłam własnym oczom. Denn pierwszy raz się odezwał i to w mojej obecności.:
D:-nie ma za co...*spoważniał*-ale teraz chyba sobie poradzisz?
K:-napewno..*wyprostowałam się i z wrażenia zapalił mi się ogon*
D:-ok..*odszedł*
D:-a i jeszcze jedno *obejżał się*
K:-słucham? *spojżałam się na niego*
D:-ogon...pali się...*spojżał na mój ogon*
K:-to czasami się zdarza..*ogon przyjął forme normalną*
D:-aha *odszedł*
Obejżałam się a potem wpatrywałam się w ziemię. Byłam blisko od poznania prawdy, ale nie udało się...
Drzewa szumiały jak zawsze a wiatr wiał jak zwykle z rytmem. Poczułam się jak znowu w domu. Usiadłam i paczałam w niebo ,,Świat wydaje się tak skomplikowany.." ..
Nagle przed de mną pojawiło sie jakby małe światełko-zegarek. ,,Co to?". Podniosłam go.

Zegar wypełniaj jakby połowe cząstki mojego życia którą mi odebrano....

(koniec cz.2- cz.3 21.10.2012 r.)
Szłam wolno ponieważ chciałam sie przekonać że Fade odszedł dalej ode mnie i przekonać się czy mnie nie szpieguje. Teren wydawał się bezpieczny. Drzewa szumiały jak za zwyczaj. Czułam jakbym rozumiała w tamtej chwili, że żyje razem z rytmem tego lasu-jakby była cząstką mojego życia.Zamknełam oczy i wcieliłam się w rytm. Nagle moje ciało znikneło-jak by wyparowało...nagle w mojej głowie działy się rzeczy które nie doświadczył żaden wilk... w mojej głowie rozpoczeły się wizje z przeszłości - wojny, początki itp...
Miałam nadzieje, że dowiem się czegoś o mojej przyszłości ale obudził mnie szelest liści i krzaków. Otworzyłam oczy a przed de mną stał szaro-biały wilk.:
K:-c-co...gdzie jestem?
D:-w lesie...
Obudziłam sie ze zdziwieniem. To był Denn.:
K:-...
D:-czemu pytasz?
Nie mogłam zdradzić tego czego doświadczyłam. Mogłabym zagrozić czasoprzestrzeni czasu..:
K:-sama nie wiem...
D:*pomaga mi wstać*
K:-dzięki...*wstałam*
Nie wierzyłam własnym oczom. Denn pierwszy raz się odezwał i to w mojej obecności.:
D:-nie ma za co...*spoważniał*-ale teraz chyba sobie poradzisz?
K:-napewno..*wyprostowałam się i z wrażenia zapalił mi się ogon*
D:-ok..*odszedł*
D:-a i jeszcze jedno *obejżał się*
K:-słucham? *spojżałam się na niego*
D:-ogon...pali się...*spojżał na mój ogon*
K:-to czasami się zdarza..*ogon przyjął forme normalną*
D:-aha *odszedł*
Obejżałam się a potem wpatrywałam się w ziemię. Byłam blisko od poznania prawdy, ale nie udało się...
Drzewa szumiały jak zawsze a wiatr wiał jak zwykle z rytmem. Poczułam się jak znowu w domu. Usiadłam i paczałam w niebo ,,Świat wydaje się tak skomplikowany.." ..
Nagle przed de mną pojawiło sie jakby małe światełko-zegarek. ,,Co to?". Podniosłam go.
Zegar wypełniaj jakby połowe cząstki mojego życia którą mi odebrano....
(koniec cz.2- cz.3 21.10.2012 r.)
Od Danige'a- Najgorszy dzień mojego życia cz.2
Zatrzymałem się gdy byłem wystarczająco daleko.
-Jak?! Dlaczego on?!-Szedłem zamyślony i zdenerwowany. Usłyszałem jakieś dźwięki. Pobiegłem tam. To było jakieś wielkie lustro. Chciałem to zbadać. Podszedłem bliżej. Coś chciało mnie wciągnąć. Próbowałem to zatrzymać lecz mi się nie udało. Przy tym uderzyłem głową o kamień. Ocknąłem się w jakiejś jaskini. Rozejrzałem się i wstałem. Gdzieś w ciemnym kącie siedział.... Tak to napewno on! Czandro! Podbiegłem i zacząłem warczeć.
-Nie gorączkuj się tak... -Powiedział spokojnie. -Jestem zmęczony... Wczoraj było ciężko... -Uśmiechnął się zadziornie.
-Jak to wczoraj? To ty zniszczyłeś mi połowę lasu!!! -Warczałem.
-E,e,e... Poprawka. To ty! -Wskazał na mnie łapą i uśmiechnął się złowieszczo.
-Jak to ja!?! -spojrzałem na niego. -Ty....
-Ja.... Gdy walnąłem ciebie kulą ciemnej mocy mogłem wejść w twoje ciało. Lecz jest to bardzo wycieńczające... W nocy weszłem w ciebie i poprzekładałem trochę w lesie... -Uśmieszek.
-.... Czyli to przeze mnie?! -wielkie gały.
-Bardziej przeze mnie ale ciebie również... -Uśmieszek nie znikał z jego pyska. -A teraz możesz już iść. Co noc bedę ciebie odwiedzał!
Po tych słowach wybiegłem z jaskini. Myślałem o różnych sprawach... Ale najbardziej o tej...
-Jak?! Dlaczego on?!-Szedłem zamyślony i zdenerwowany. Usłyszałem jakieś dźwięki. Pobiegłem tam. To było jakieś wielkie lustro. Chciałem to zbadać. Podszedłem bliżej. Coś chciało mnie wciągnąć. Próbowałem to zatrzymać lecz mi się nie udało. Przy tym uderzyłem głową o kamień. Ocknąłem się w jakiejś jaskini. Rozejrzałem się i wstałem. Gdzieś w ciemnym kącie siedział.... Tak to napewno on! Czandro! Podbiegłem i zacząłem warczeć.
-Nie gorączkuj się tak... -Powiedział spokojnie. -Jestem zmęczony... Wczoraj było ciężko... -Uśmiechnął się zadziornie.
-Jak to wczoraj? To ty zniszczyłeś mi połowę lasu!!! -Warczałem.
-E,e,e... Poprawka. To ty! -Wskazał na mnie łapą i uśmiechnął się złowieszczo.
-Jak to ja!?! -spojrzałem na niego. -Ty....
-Ja.... Gdy walnąłem ciebie kulą ciemnej mocy mogłem wejść w twoje ciało. Lecz jest to bardzo wycieńczające... W nocy weszłem w ciebie i poprzekładałem trochę w lesie... -Uśmieszek.
-.... Czyli to przeze mnie?! -wielkie gały.
-Bardziej przeze mnie ale ciebie również... -Uśmieszek nie znikał z jego pyska. -A teraz możesz już iść. Co noc bedę ciebie odwiedzał!
Po tych słowach wybiegłem z jaskini. Myślałem o różnych sprawach... Ale najbardziej o tej...
piątek, 19 października 2012
Od Katrin cz.1
Był już świt. Słońce wstawało wśród gór. Trzeba było wstawać i zabrać się do pracy. Leżałam w jaskini a mą sierść przewiewał lekki wiatr. Otworzyłam oczy a potem krok po kroku wstałam i leżąc jeszcze spoglądałam na słońce. Wstałam, przeciągnełam się i pobiegłam do lasu troche potrenować walkę. Bięgnąc wiatr towarzyszył mi i biegłam razem z nim. Pojawiiłam się w danym miejscu i zaczełam trenować ale nagle..usłyszałam czyjeś kroki. Więc przygotowałam się do ataku. Kroki były coraz głośniejsze więc skoczyłam w strone źródła dźwięku. Ku mojemu zdziwieniu okazało się, że stoję łapami nad Fade.:
K:-argh..*warczy*-czego tu szukasz?
F:-heh..no ciebie ..*uśmieszek*
Byłam zdziwiona. Więc po chwili zastanowienia wstałam z niego.
F:-dzięki że mnie nie zabiłaś...*otrzepuje się*
K:-mogło być gorzej...miałeś szczęście...*usiadłam dumnie obok niego*
F:-takk....
K:-po co tu przyszłeś tak naprawde?
F:-no bo...chciałem zobaczyć jak trenujesz..jesteś mistrzynią w tych sprawach..podobno...
K:-taa...napewno...
F:-nie wierzysz?
K:-żebyś wiedział..spotykałam dużo frajerów którzy dawali tą sama gatkę co ty...
F:-może..tak..ale na pewno nie są tacy przystojni jak ja *wyprostował się*
K:-ta...może tak ale i tak frajerów *zaśmiała się kpiąco*
F:-hahaha bardzo śmieszne *powiedział sarkastycznie*
K:*warczy*
F:-no dobra...sory...
K:*warczy głośniej*
F:-znaczy..przepraszam..
K:*przestaje warczeć i prawie się uśmiechneła ale zrobiła dalej normalną minę*
F:-więc generale...pokażesz mi parę ruchów godne generała?
K:-co ci do tego?
F:-poduczył bym się trochę od mistrza..
K:-ta...*wstała*
Potem zaczełam pokazywać standardowe ruchy takie jak bęczkę ognia, stopiona śruba itp.:
F:-wow...normalnie jestem zaskoczony ... *wstał i okrąża ją*
K:-fajnie a teraz daj mi odejść zjeść pożądne śniadanie...*wstała i poszła przed siebie lecz Fade zataranował mi drogę.:
F:-tak szybko?
K:*przygwoździłam go do drzewa jedną łapą*
F:-okej okej...puścisz mnie?
K:-ostatnia szansa ..*puściłam go i zniknełam wśród drzew....:
F:-nawet niezła...*wstał i poszedł nad wodospad*
(Koniec cz.1-cz.2 w sobotę 20.10.2012 r.)
K:-argh..*warczy*-czego tu szukasz?
F:-heh..no ciebie ..*uśmieszek*
Byłam zdziwiona. Więc po chwili zastanowienia wstałam z niego.
F:-dzięki że mnie nie zabiłaś...*otrzepuje się*
K:-mogło być gorzej...miałeś szczęście...*usiadłam dumnie obok niego*
F:-takk....
K:-po co tu przyszłeś tak naprawde?
F:-no bo...chciałem zobaczyć jak trenujesz..jesteś mistrzynią w tych sprawach..podobno...
K:-taa...napewno...
F:-nie wierzysz?
K:-żebyś wiedział..spotykałam dużo frajerów którzy dawali tą sama gatkę co ty...
F:-może..tak..ale na pewno nie są tacy przystojni jak ja *wyprostował się*
K:-ta...może tak ale i tak frajerów *zaśmiała się kpiąco*
F:-hahaha bardzo śmieszne *powiedział sarkastycznie*
K:*warczy*
F:-no dobra...sory...
K:*warczy głośniej*
F:-znaczy..przepraszam..
K:*przestaje warczeć i prawie się uśmiechneła ale zrobiła dalej normalną minę*
F:-więc generale...pokażesz mi parę ruchów godne generała?
K:-co ci do tego?
F:-poduczył bym się trochę od mistrza..
K:-ta...*wstała*
Potem zaczełam pokazywać standardowe ruchy takie jak bęczkę ognia, stopiona śruba itp.:
F:-wow...normalnie jestem zaskoczony ... *wstał i okrąża ją*
K:-fajnie a teraz daj mi odejść zjeść pożądne śniadanie...*wstała i poszła przed siebie lecz Fade zataranował mi drogę.:
F:-tak szybko?
K:*przygwoździłam go do drzewa jedną łapą*
F:-okej okej...puścisz mnie?
K:-ostatnia szansa ..*puściłam go i zniknełam wśród drzew....:
F:-nawet niezła...*wstał i poszedł nad wodospad*
(Koniec cz.1-cz.2 w sobotę 20.10.2012 r.)
Banner
Hejka! jeżeli należysz już do watahy i posiadasz konto na howrse prosimy wklej to na swoją prezkę ;)
wtorek, 16 października 2012
Od Danige'a-Najgorszy dzień mojego życia! cz.1
Obudziłem się w jaskini. Gdy wyszłem zatkało mnie... Połowa lasu była w krytycznym stanie! Nie wiedziałem jak to się stało. Wybiegłem z jaskini.
-O mój Boże! Jak to się stało? -Krzyczałem. Podeszła Amber.
-Danige może ty wiesz co to ma znaczyć? -wskazuje na zdewastowany las.
-Ja... Ja nic nie wiem....
-No to co mogło się stać? -Wchodzi pomiędzy zwęglone drzewa. -O mój Boże Danige chodź tu szybko!!
-Co się stało? -Podeszłem do niej i stałem jak wryty. Tam były martwe szczeniaki! Nie mogłem wydusić z siebie słowa.
-Jak to możliwe?!!?-Amber się wzdrygnęła . -Ja stąd idę! -Odeszła a ja nadal nic nie powiedziałem. Odeszłem od tych martwych ciał. Pognałem nad jezioro. Napiłem sie i znowu stałem jak wryty. Zamiast mojego odbicia widziałem pysk Czandra! Odwróciłem głowe i znowu popatrzyłem w wode. Dalej on!
-J-ja-jak t-to mo-możli-możliwe?!!?- Odeszłem kawałek. Strach mnie jednak przeleciał. Odbiegłem.
-O mój Boże! Jak to się stało? -Krzyczałem. Podeszła Amber.
-Danige może ty wiesz co to ma znaczyć? -wskazuje na zdewastowany las.
-Ja... Ja nic nie wiem....
-No to co mogło się stać? -Wchodzi pomiędzy zwęglone drzewa. -O mój Boże Danige chodź tu szybko!!
-Co się stało? -Podeszłem do niej i stałem jak wryty. Tam były martwe szczeniaki! Nie mogłem wydusić z siebie słowa.
-Jak to możliwe?!!?-Amber się wzdrygnęła . -Ja stąd idę! -Odeszła a ja nadal nic nie powiedziałem. Odeszłem od tych martwych ciał. Pognałem nad jezioro. Napiłem sie i znowu stałem jak wryty. Zamiast mojego odbicia widziałem pysk Czandra! Odwróciłem głowe i znowu popatrzyłem w wode. Dalej on!
-J-ja-jak t-to mo-możli-możliwe?!!?- Odeszłem kawałek. Strach mnie jednak przeleciał. Odbiegłem.
sobota, 13 października 2012
Od Danige'a-Początki bywają trudne...
Chodziłem po lesie. Oczywiście sam. Nagle zaa krzaków wyskoczył obcy mi wilk.
-Danige! Jaka niespodzianka! -Stwór uśmiechnął sie złowieszczo. Poznałem ten głos.
-Czandro! Co tu robisz?! -Warknąłem.
-Chciałem odwiedzić starego przyjaciela... -Uśmiech nie znikał z jego pyska.
-Przyjaciela tak? Ciekawe o kim mówisz... ,,Jak śmiał mnie tak nazwać!?" -Myślałem. Chyba to wyczuł.
-Tak przyjacielu... Chyba nie chcesz mnie wkurzyć? -W jego łapie pojawiła się czarna mgła.
-Jeśli będe musiał... -Nie zważałem na jego groźby. Spojrzał na mnie gniewnie.
-Nawet nie próbuj... -Mgła zrobiła się gęstsza i większa. Odeszłem spokojnie. -Nie lekceważ mnie! -Kula w jego łapie trafiła mnie. Upadłem. Leżałem nieruchomo. Już myślałem że umarłem. Nagle usłyszałem rozmywający się w otchłani głos.
,,Zostaniesz w mojej postaci do końca życia! Ale daję ci karnet ulgowy! Będziesz mną tylko w nocy! Wtedy ja będe tobą kierował! HAHAHAHA!!!!!" -Usłyszałem czyjś głos. To była Janelle.
-Danige! Danige? Obudź sie! -Potrząsała mną lekko. W końcu ocknąłem sie do reszty.
-Janelle? Co tu robisz? -Nie wiedziałem co sie dzieje.. Gdzie jestem... A tym bardziej czy to wszystko co mnie spotkało to złudzenie...
-To moja jaskinia.... Znalazłam cię w lesie nieprzytomnego... Zaniosłam tu i opatrzyłam... Na szczęście nie masz poważnych ran... -Uśmiechnęła się lekko.
-Dziękuje ci bardzo.... -Wstałem. -Lecz muszę już iść... -Pomachałem Janelle i wyszłem z jej jaskini.
-Dobrze... Pa... -Pożegnała się smutno.
,,Jak to się mogło stać?! Oby to nie była prawda..." -Myślałem idąc do swojej jaskini.
-Danige! Jaka niespodzianka! -Stwór uśmiechnął sie złowieszczo. Poznałem ten głos.
-Czandro! Co tu robisz?! -Warknąłem.
-Chciałem odwiedzić starego przyjaciela... -Uśmiech nie znikał z jego pyska.
-Przyjaciela tak? Ciekawe o kim mówisz... ,,Jak śmiał mnie tak nazwać!?" -Myślałem. Chyba to wyczuł.
-Tak przyjacielu... Chyba nie chcesz mnie wkurzyć? -W jego łapie pojawiła się czarna mgła.
-Jeśli będe musiał... -Nie zważałem na jego groźby. Spojrzał na mnie gniewnie.
-Nawet nie próbuj... -Mgła zrobiła się gęstsza i większa. Odeszłem spokojnie. -Nie lekceważ mnie! -Kula w jego łapie trafiła mnie. Upadłem. Leżałem nieruchomo. Już myślałem że umarłem. Nagle usłyszałem rozmywający się w otchłani głos.
,,Zostaniesz w mojej postaci do końca życia! Ale daję ci karnet ulgowy! Będziesz mną tylko w nocy! Wtedy ja będe tobą kierował! HAHAHAHA!!!!!" -Usłyszałem czyjś głos. To była Janelle.
-Danige! Danige? Obudź sie! -Potrząsała mną lekko. W końcu ocknąłem sie do reszty.
-Janelle? Co tu robisz? -Nie wiedziałem co sie dzieje.. Gdzie jestem... A tym bardziej czy to wszystko co mnie spotkało to złudzenie...
-To moja jaskinia.... Znalazłam cię w lesie nieprzytomnego... Zaniosłam tu i opatrzyłam... Na szczęście nie masz poważnych ran... -Uśmiechnęła się lekko.
-Dziękuje ci bardzo.... -Wstałem. -Lecz muszę już iść... -Pomachałem Janelle i wyszłem z jej jaskini.
-Dobrze... Pa... -Pożegnała się smutno.
,,Jak to się mogło stać?! Oby to nie była prawda..." -Myślałem idąc do swojej jaskini.
sobota, 6 października 2012
Witam!!!
Oto strona gdzie będe zamieszczać opowiadania o watasze Magic Wolfs! Dziękuje za odwiedziny oraz komentarze!! Serdecznie zapraszam!! :)
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)
