Obudziłem się w jaskini. Gdy wyszłem zatkało mnie... Połowa lasu była w krytycznym stanie! Nie wiedziałem jak to się stało. Wybiegłem z jaskini.
-O mój Boże! Jak to się stało? -Krzyczałem. Podeszła Amber.
-Danige może ty wiesz co to ma znaczyć? -wskazuje na zdewastowany las.
-Ja... Ja nic nie wiem....
-No to co mogło się stać? -Wchodzi pomiędzy zwęglone drzewa. -O mój Boże Danige chodź tu szybko!!
-Co się stało? -Podeszłem do niej i stałem jak wryty. Tam były martwe szczeniaki! Nie mogłem wydusić z siebie słowa.
-Jak to możliwe?!!?-Amber się wzdrygnęła . -Ja stąd idę! -Odeszła a ja nadal nic nie powiedziałem. Odeszłem od tych martwych ciał. Pognałem nad jezioro. Napiłem sie i znowu stałem jak wryty. Zamiast mojego odbicia widziałem pysk Czandra! Odwróciłem głowe i znowu popatrzyłem w wode. Dalej on!
-J-ja-jak t-to mo-możli-możliwe?!!?- Odeszłem kawałek. Strach mnie jednak przeleciał. Odbiegłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz