Zatrzymałem się gdy byłem wystarczająco daleko.
-Jak?! Dlaczego on?!-Szedłem zamyślony i zdenerwowany. Usłyszałem jakieś dźwięki. Pobiegłem tam. To było jakieś wielkie lustro. Chciałem to zbadać. Podszedłem bliżej. Coś chciało mnie wciągnąć. Próbowałem to zatrzymać lecz mi się nie udało. Przy tym uderzyłem głową o kamień. Ocknąłem się w jakiejś jaskini. Rozejrzałem się i wstałem. Gdzieś w ciemnym kącie siedział.... Tak to napewno on! Czandro! Podbiegłem i zacząłem warczeć.
-Nie gorączkuj się tak... -Powiedział spokojnie. -Jestem zmęczony... Wczoraj było ciężko... -Uśmiechnął się zadziornie.
-Jak to wczoraj? To ty zniszczyłeś mi połowę lasu!!! -Warczałem.
-E,e,e... Poprawka. To ty! -Wskazał na mnie łapą i uśmiechnął się złowieszczo.
-Jak to ja!?! -spojrzałem na niego. -Ty....
-Ja.... Gdy walnąłem ciebie kulą ciemnej mocy mogłem wejść w twoje ciało. Lecz jest to bardzo wycieńczające... W nocy weszłem w ciebie i poprzekładałem trochę w lesie... -Uśmieszek.
-.... Czyli to przeze mnie?! -wielkie gały.
-Bardziej przeze mnie ale ciebie również... -Uśmieszek nie znikał z jego pyska. -A teraz możesz już iść. Co noc bedę ciebie odwiedzał!
Po tych słowach wybiegłem z jaskini. Myślałem o różnych sprawach... Ale najbardziej o tej...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz