Chodziłem po lesie. Oczywiście sam. Nagle zaa krzaków wyskoczył obcy mi wilk.
-Danige! Jaka niespodzianka! -Stwór uśmiechnął sie złowieszczo. Poznałem ten głos.
-Czandro! Co tu robisz?! -Warknąłem.
-Chciałem odwiedzić starego przyjaciela... -Uśmiech nie znikał z jego pyska.
-Przyjaciela tak? Ciekawe o kim mówisz... ,,Jak śmiał mnie tak nazwać!?" -Myślałem. Chyba to wyczuł.
-Tak przyjacielu... Chyba nie chcesz mnie wkurzyć? -W jego łapie pojawiła się czarna mgła.
-Jeśli będe musiał... -Nie zważałem na jego groźby. Spojrzał na mnie gniewnie.
-Nawet nie próbuj... -Mgła zrobiła się gęstsza i większa. Odeszłem spokojnie. -Nie lekceważ mnie! -Kula w jego łapie trafiła mnie. Upadłem. Leżałem nieruchomo. Już myślałem że umarłem. Nagle usłyszałem rozmywający się w otchłani głos.
,,Zostaniesz w mojej postaci do końca życia! Ale daję ci karnet ulgowy! Będziesz mną tylko w nocy! Wtedy ja będe tobą kierował! HAHAHAHA!!!!!" -Usłyszałem czyjś głos. To była Janelle.
-Danige! Danige? Obudź sie! -Potrząsała mną lekko. W końcu ocknąłem sie do reszty.
-Janelle? Co tu robisz? -Nie wiedziałem co sie dzieje.. Gdzie jestem... A tym bardziej czy to wszystko co mnie spotkało to złudzenie...
-To moja jaskinia.... Znalazłam cię w lesie nieprzytomnego... Zaniosłam tu i opatrzyłam... Na szczęście nie masz poważnych ran... -Uśmiechnęła się lekko.
-Dziękuje ci bardzo.... -Wstałem. -Lecz muszę już iść... -Pomachałem Janelle i wyszłem z jej jaskini.
-Dobrze... Pa... -Pożegnała się smutno.
,,Jak to się mogło stać?! Oby to nie była prawda..." -Myślałem idąc do swojej jaskini.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz